Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kolejny nastolatek gnębiony przez rówieśników w Bełchatowie. Sprawa także trafiła do sieci

Magdalena Buchalska-Frysz
Magdalena Buchalska-Frysz
Kolejny nastolatek z Bełchatowa padł ofiarą rówieśników. Sprawa trafiła na policje
Kolejny nastolatek z Bełchatowa padł ofiarą rówieśników. Sprawa trafiła na policje Arch. Polska Press
Kolejna bulwersująca sprawa nękanie nastolatka pojawiła się w Bełchatowie. To już trzecia taka sytuacja ujawniona w ostatnich dniach w mieście. O losach zamieszanych w nią nastolatków zdecyduje sąd

Pobili i gnębili nastolatka z Bełchatowa

Sprawa 16-latka, ucznia liceum w Bełchatowie, którego gnębili rówieśnicy, a nagranie z tej sytuacji wrzucili do sieci, zbulwersowała przed kilkoma dniami opinię publiczną. Tymczasem może się okazać, że dopiero poruszyła lawinę takich historii. Na jaw wyszła kolejna bulwersująca sytuacja, która dotyczy nastoletniego chłopca, do niedawna ucznia jednej ze szkół przy ulicy Czaplinieckiej w Bełchatowie.

Rodzice zdecydowali się teraz opowiedzieć o drastycznej historii ich syna, a impulsem była właśnie sprawa 16-latka z Bełchatowa, którą ujawniła w marcu matka chłopca.

Ich syn, wówczas 15-latek, w listopadzie ubiegłego roku został pobity przez rówieśników. Do zdarzenia doszło po lekcjach, po godzinie 15, za przystankiem przy ulicy Czaplinieckiej, który znajduje się pomiędzy dwiema szkołami ponadpodstawowymi. Ich syn był uczniem trzeciej szkoły średniej zlokalizowanej również przy Czaplinieckiej.

- Na przystanku podeszli do niego cała grupą - opowiada matka. - Został przez nich otoczony, jeden złapał go za kaptur, za kark, inni wzięli go z dwóch stron pod barki. Powiedzieli, że jeśli nie pójdzie z nimi, to dostanie tu, na przystanku. Syn był przekonany, że mu odpuszczą. Tym bardziej, że byli tam też koledzy z jego klasy.

Jak mówią rodzice, sprawcy pobili go, nagrali filmik, wrzucili do sieci. Sytuacja go zdruzgotała. Tego samego dnia powiedział babci, że nie chce mu się już żyć, po co takie życie, które nie ma już sensu... Wkrótce okazało się, dlaczego.

Z synem działo się coś dziwnego

Rodzice początkowo nie wiedzieli co się wydarzyło, ale zauważyli, że z synem dzieje się coś złego. Zrobił się zamknięty w sobie, ale i agresywny w rozmowie. Przez cały czas miał przy sobie telefon, jak mówią rodzice, ciągle było słychać przychodzące wiadomości.

- Mieliśmy wrażenie, że jest z nim coraz gorzej - mówi mam chłopca. - Chodził po domu w kapturze, wymigiwał się, nie chciał z nami rozmawiać. Trudno było mu się skupić na codziennych obowiązkach. Jego nastrój spadł do tego stopnia, że kiedy przychodził ze szkoły, musiał położyć się spać. Nie był w stanie zapamiętać krótkiej formułki podczas nauki.

Poprosili, by syn pokazał im telefon. Tak dotarli do nagrań, rozmów i innych rzeczy w internecie, które wskazywały, że ich syn jest prześladowany.. Materiał był wstrząsający. Sądzą, że hejt trwał od około półtora miesiąca.

- Trafiliśmy na jakąś grupę na której hejtowano syna - mówi ojciec chłopaka. Zauważyli, że byli tam m.in. uczniowie z jego klasy oraz z dwóch różnych bełchatowskich szkół. Na profilowym zdjęciu grupy była fotografia ich syna. Wrzucano tam też jego zdjęcia w różnych sytuacjach, czy też te ściągnięte z wcześniejszych lat, prześladowcy robili mu je z zaskoczenia m.in. na szkolnych korytarzach czy podczas rozmowy z kamerką przez komputer.

Rodzice znaleźli też nagranie, m.in. ze wspomnianego pobicia syna, napastnicy bili go po głowie, kopali go po brzuchu, nogach, dostał też kilka uderzeń w klatkę piersiową. Było też mnóstwo prześmiewczych komentarzy. Szydzono z niego np., że nie wagaruje, nie przynosi papierosów do szkoły, nie przeklina. Prześladowcy kazali chłopakowi określić się, czy jest za GKS czy za Widzewem (nie jest on w ogóle kibicem piłki nożnej). Tyle, że w tej sytuacji każda odpowiedź była zła... Był nawet nekrolog chłopca...

Przez miesiąc zawozili syna do szkoły i odbierali go stamtąd. Wiedzieli, że syn nie jest bezpieczny. Dwa dni po wizycie w szkole dostali od kogoś sygnał, że szykowana jest ustawka na ich dziecko. Przy szkole.

- Na szczęście w porę się dowiedzieliśmy - mówią rodzice.

Wiedzieli, że syn nie jest bezpieczny

Rodzice sprawę szybko zgłosili na policję. Dokumenty zostały niedawno przekazane do sądu. To jednak nie zamyka sprawy.

- Ostatnie miesiące wywróciły nam życie do góry nogami - mówi matka chłopca. - Mamy kilkoro dzieci, ta sprawa odbiła się na wszystkich. A teraz pewnie wszystko wróci.

Zobacz także:

GRUPA NASTOLATKÓW GNĘBIŁA 16-LATKA W BEŁCHATOWIE

W międzyczasie przepisali syna do innej szkoły, poza Bełchatowem, choć chłopak początkowo nie chciał zmieniać placówki. Jak mówią, to najlepsze co mogli zrobić.

- Syn po dwóch tygodniach odżył - mówi mama chłopca. - W końcu lepiej się czuje, poprawiły się wyniki w nauce.

O sprawie zdecydowali się opowiedzieć teraz, bo wcześniej nie chcieli przeszkadzać w pracy policji. Impulsem było też pojawienie się w mediach informacji o gnębionym 16-latku z Bełchatowa. Poza tym, jak mówią, mają w domu jeszcze inne dzieci, o które też się boją.

- Wiemy, że sprawa z naszym synem, to wcale nie jest jednostkowy przypadek, "incydent", jak to określił jeden z urzędów w odniesieniu do ostatniej sytuacji - mówi mama chłopca. - Dla mnie pierwszym sygnałem kiedy poczułam, że trzeba nagłośnić naszą sprawę, była sytuacja chłopca z Zamościa. Pomyślałam, że pobicie mojego syna też mogło się tak zakończyć.

O ich losie zdecyduje sąd

Policjanci prowadzili sprawę przez kilka tygodni, przez cały czas zbierali materiał dowodowy. Ich ustalenia doprowadziły do wytypowania w sprawie 12 osób.

- Pięć osób zostało przesłuchanych w charakterze nieletnich sprawców czynu karalnego - mówi nadkom. Iwona Kaszewska, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Bełchatowie. - Kolejnych 7 osób przesłuchano w charakterze świadków. Materiały trafiły do sądu, dalszy los tych młodych ludzi zależy od oceny sądu.

Rodzice chłopca uważają, iż bełchatowska szkoła nie zareagowała odpowiednio w tej trudnej sytuacji.

- Poszliśmy do pani dyrektor, mieliśmy przy sobie ten nekrolog syna, filmy, wydruki hejtu. Pani dyrektor nawet nie chciała zobaczyć nagrania, odsunęła od siebie dokumenty, które przynieśliśmy - mówi matka chłopca. - Powiedziała, że to porachunki pozaszkolne, a uczniowie są spoza tej szkoły. A to nie była prawda, bo dwaj uczniowie byli ze szkoły syna.

Dyrektor szkoły o sprawie nie chce rozmawiać, za pośrednictwem pracownika sekretariatu odsyła do starostwa. Urząd potwierdza, że ma wiedzę na temat tego zdarzenia, właśnie od szkoły. I wymienia szereg czynności, które powzięto, m.in. spotkanie rodziców z pedagogiem, dyrekcją i wychowawcą, zaproponowanie pomocy psychologicznej, poinformowanie, że powinni zgłosić sprawę policji.

Urzędnicy wskazują, iż zorganizowano też spotkanie zespołu nauczycieli uczących w klasie chłopca, podczas którego wychowawczyni zapoznała wszystkich z sytuacją i poprosiła o zwrócenie szczególnej uwagi na bezpieczeństwo tego ucznia, przeprowadzono pogadankę w klasie ucznia na temat konfliktów rówieśniczych, cyberprzemocy, odpowiedzialności za swoje czyny.

- Rodzice nie wyrazili zgody na spotkania syna z pedagogiem szkolnym oraz objęcie go jakąkolwiek pomocą psychologiczno-pedagogiczną, zapewniając, iż taką pomocą jest już objęty poza terem szkoły - mówi Agnieszka Zawodzińska z wydziału promocji starostwa. - Na jednym z zebrań rodziców w klasie chłopca rodzice jednego ze sprawców „hejtowania” przeprosili mamę poszkodowanego ucznia.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Kolejny nastolatek gnębiony przez rówieśników w Bełchatowie. Sprawa także trafiła do sieci - Bełchatów Nasze Miasto

Wróć na zelow.naszemiasto.pl Nasze Miasto